Rośnie w środku. Spina mięśnie, o których posiadanie się nie podejrzewałaś / podejrzewałeś. Czasem atakuje nagle, ale najczęściej przychodzi każdego dnia na krótką wizytę. Po trochu. Systematycznie. Wybiera Twoją odwagę małą łyżeczką.
To strach.
Że się nie uda. Że będzie gorzej. Że będzie trudno. Że inni nie zrozumieją. Że się odwrócą. Że cokolwiek – przecież fantazja nie ma granic, jak sprawdzili bohaterowie Niekończącej się opowieści 😉 więc możesz sobie wymyślić i wmówić, co tylko chcesz. A jak masz „szczęście”, to w generowaniu przeszkód pomogą Ci jeszcze inni: partner, rodzina, przyjaciele. Ba, nawet obcy się zaangażują, żeby Cię przekonać, że to nie ma sensu i na pewno się nie uda. Wszystko dla Twojego dobra.
Skąd to się bierze??
Najszybszy komputer jaki każdy z nas ma pod czaszką, jest oszczędnym gospodarzem. Nie wszystkie mózgi robiły magistra z ekonomii, ale wszystkie wiedzą, że zadań przed nimi jest bardzo dużo, a dostępne zapasy energii są ograniczone. Nie ma pewności, kiedy pojawi się kolejna dostawa. Wniosek – trzeba oszczędzać gdzie się da. Po co więc wchodzić na nieznane tereny i próbować nowego? Po co ryzykować? Po co się wysilać? Zostańmy tu, gdzie znamy okolicę, przyjaciół i wrogów. Może nasz karton pod mostem to nie hotel pięciogwiazdkowy, ale latem przecież jest ciepło i sucho. Nigdy nie wiadomo, do jakiego rynsztoka możemy trafić, jak odejdziemy za daleko od utartych ścieżek. Może trzeba będzie się wysilić i wspinać? A może (nie daj bóg!) rozpostrzeć skrzydła i polecieć?
Kiedy opublikowałam swoją stronę www byłam przekonana o swej wyjątkowości. Kiedy założyłam firmę czułam, że moja odwaga sięga zenitu. Kiedy wysyłałam pierwszą ofertę cenową na przeprowadzenie szkolenia czułam jakbym skakała ze spadochronem. Dopiero później zrozumiałam, że każdego dnia pojawiają się takie sytuacje, w których trzeba wyskakiwać z samolotu i robić wszystko, żeby czasza się otworzyła, a lądowanie było gładkie.
Chcesz zmiany?
Po prostu zacznij. Pomimo strachu. Choć na chwilę przestań rozmyślać co może pójść żle. Nie czekaj na idealne rozwiązanie i idealny moment. Działaj. Testuj. Sprawdzaj i poprawiaj. Wprowadzaj NOWE.
(Tak, to ja jestem na tym zdjeciu. Z jakimś obcym człowiekiem na plecach, sle jednak.)
158 thoughts on “3, 2, 1… i skaczemy!”
Comments are closed.